Najczęstszą przyczyną utraty zielonej karty jest opuszczenie Stanów Zjednoczonych na zbyt długi czas. Pomówmy o tym, jak zabezpieczyć się przed taką ewentualnością. Nieobecność w USA do 6 miesięcy nie grozi żadnymi konsekwencjami. Wyjazd na 6 do 12 miesięcy może spowodować pytania na granicy i lepiej być na nie przygotowanym.Czekasz w kolejce do ambasady amerykańskiej. Podekscytowanie na myśl o podróży miesza się z lekkim stresem. Wizyta w ambasadzie nie należy do przyjemnych a poddenerwowanie niemal wszystkich oczekujących udziela się także i Tobie. W końcu podchodzisz do okienka, odpowiadasz na zadawane pytania, konsul słucha i sporządza notatki. W końcu mówi, że przykro mu i oddaje Ci paszport. Czujesz ogromny żal i rozgoryczenie. Odmowa wizy – czy to “koniec świata”? Koniec marzeń o wylocie za ocean? Czy może jeszcze nie wszystko stracone? Czy można jeszcze dostać wizę, jeśli raz nam jej odmówiono? * Każdy kto stara się o wizę do Stanów, musi liczyć się z ewentualną odmową. Procent odmów nie jest wysoki (za rok fiskalny 2016 uzyskał on rekordowo niski wynik: 5,37% dla wiz turystycznych), ale jednak co roku część ludzi wychodzi z ambasady z kwitkiem i paszportem w ręce. Rozczarowana, czasem nawet upokorzona niedyskretnymi pytaniami konsula. Ja też byłam kiedyś w tej sytuacji i z ambasady wyszłam zalana łzami. Dlatego w dzisiejszym poście postanowiłam rozprawić się z odmową wizy do USA. Jeśli ten temat Was interesuje to zapraszam do czytania! Powody odmowy wizy Odmowa wizy nie może nastąpić bez przyczyny. Konsul musi uzasadnić swoją odmowną decyzję, podając określony powód nieprzyznania wizy. Takim powodem może być na przykład wcześniejsze przedłużenie pobytu w USA albo inne naruszenie prawa imigracyjnego. Jednak znakomitej większości przypadków odmowa wizy argumentowana jest enigmatycznie brzmiącym paragrafem 214(b). Oznacza on nic innego, jak brak odpowiednio silnych więzi z krajem. W oczach urzędnika konsularnego, brak tego, co nas w Polsce “trzyma” stwarza potencjalne ryzyko nielegalnego pozostania w USA po upływie ważności wizy. O co chodzi z tymi “brakiem więzi”?! Formularz, który trzeba wypełnić przed umówieniem się na spotkanie w ambasadzie zawiera mnóstwo szczegółowych pytań. Dodatkowo, możemy zostać poproszeni o przyniesienie na rozmowę zaświadczenia z zakładu pracy dotyczącego zatrudnienia oraz zarobków, umowy najmu mieszkania, aktu własności domu itp. Dlaczego? No właśnie dlatego, że konsul zanim wyda decyzję o wydaniu wizy, chce sprawdzić, jak stabilne jest nasze życie w Polsce. Raczej mniej prawdopodobne, że osoba, która posiada własną firmę, spłaca kredyt na dom i ma rodzinę w kraju, rzuci to wszystko i zostanie nielegalnie w Stanach. A z kolei bezrobotny singiel, świeżo po studiach, mieszkający z rodzicami? Zastanówcie się czy nie nabralibyście jakichkolwiek podejrzeń do tej drugiej osoby w kwestii powodu jej wyjazdu? Czy muszę przyznawać się ile zarabiam? Jeśli planujecie wyjazd na wakacje, to niech nie zdziwią Was pytania o zarobki i oszczędności. Nie ukrywajmy, że wyjazd do Stanów to nie tydzień nad pobliskim jeziorem. Choćby i zaplanować wersję najbardziej budżetową to przy wyjeździe na wizie turystycznej trzeba dysponować jakąś gotówką. Osoba, która deklaruje w rozmowie z konsulem, że planuje spędzić tydzień w Nowym Jorku, tydzień w Los Angeles i jeszcze potem tydzień na florydzkiej plaży, a zarabia najniższą krajową jest od razu podejrzana. Jeśli ktoś deklaruje, że chce wynająć samochód i zorganizować sobie American Trip, a nie posiada karty kredytowej to również jest podejrzany – bo znakomita większość wypożyczalni tej karty wymaga. Jeśli konsul wykryje, że Wasze wakacyjne plany nijak mają się do Waszych możliwości finansowych to niestety odmowa wizy jest prawie pewna. Czy odmowa wizy jest nieodwołalna? Teoretycznie nie. Jeśli uważasz, że odmówiono Ci wizy tylko ze względu na “widzimisię” konsulta, możesz się odwołać od decyzji konsula. Czasem skuteczny może okazać się się przekonywujący list ze strony obywatela, jeszcze raz wyjaśniający powód wyjazdu i deklarujący zdecydowany brak chęci emigracji za ocean. Można też spróbować pokazać dodatkowe dowody, które potwierdzą jego stabilizację w Polsce. Dotyczy to szczególnie osób, które nie były przygotowane na konieczność pokazywania takich dokumentów w ambasadzie za pierwszym razem. Zanim jednak podejmiesz taki krok, warto realistycznie przeanalizować swoją sytuację i ocenić swoje więzi. Jeśli faktycznie coś może budzić podejrzenia konsula, to lepiej odpuścić. Czy warto starać się o wizę po wcześniejszej odmowie? Panuje przekonanie, że jeśli raz komuś odmówiono wizy to jest już odpowiednio “odnotowany” w ambasadzie i kolejne podejścia również skończą się fiaskiem. Niekoniecznie musi tak być. Jeśli starasz się o wizę tej samej kategorii (szczególnie turystyczną), warto spróbować za jakiś czas, szczególnie jeśli przez ten okres nastąpiły istotne zmiany w Twoim życiu. Mam tu na myśli zmianę pracy na lepiej płatną, podpisanie kredytu na zakup mieszkania albo założenie rodziny. Mimo, że wcześniej istniały podejrzenia, że wyjazd na turystycznej zakończy się nielegalną emigracją, teraz Twoja sytuacja może przedstawiać się zupełnie inaczej. I wtedy uzyskanie pozwolenia na wakacje w Ameryce nie powinno być problemem. Możesz także starać się o wizę innej kategorii, niż ta, w której spotykałeś się z odmową konsula. Osoba, która kiedyś została odrzucona na turystycznej (z powodu braku środków na wyjazd), może przecież za parę lat wziąć udział w programie Work and Travel (gdzie nikt nie będzie oczekiwał wysokich zarobków). A osoba, której kiedyś odmówiono wizy studenckiej (bo nie pokazała wystarczająco silnego związku z krajem), może za jakiś czas postarać się o wizę turystyczną (zwłaszcza, jeśli ma ku temu możliwości finansowe). Moja historia wizowa Moja historia związana z wizami jest nieco inna, bo nigdy nie starałam się o wizę turystyczną. Mimo to chcę się nią podzielić, by pokazać, że odmowa wizy nie musi oznaczać końca marzeń o Stanach. Jak wiecie, do Stanów wyjechałam na wizie J-1, z zamiarem pozostania tu przez rok. Pracowałam jako au pair i mieszkałam u host rodziny. Gdy hości zaproponowali mi przedłużenie pracy z ich dziećmi, zdecydowałam się pozostać u nich jeszcze przez sześć miesiecy. W czasie mojego dodatkowego pół roku w USA zadecydowaliśmy z Brianem, że chcemy być razem również po zakończeniu mojego programu au pair. Omówiliśmy naszą sytuację z prawnikiem i, nie chcąc niczego przyspieszać, postanowiliśmy postarać się dla mnie o wizę studencką. Niestety prawniczka, która poleciła nam wtedy takie rozwiązanie pojęcie o prawie imigracyjnym, miała porównywalne do naszego czyli zerowe. Po zakończeniu programu na wizie J-1 przyleciałam do Polski i po kilku tygodniach ponownie zawitałam do ambasady. Mimo, że skompletowaliśmy wszystkie potrzebne dokumenty i amerykańska szkoła tylko czekała, aż podejmę naukę – to wizy mi odmówili. Z perspektywy czasu, wiem.. że mieli rację. Owszem, odmowa wizy sprawiła, że bardzo się załamałam, a wiele z naszych planów wzięło w łeb, ale.. starania się o tamtą wizę, zaraz po przylocie z USA było czystą głupotą. Na odległość było widać, że moje więzi z krajem były znikome, a do USA nie chciałam wyjechać tylko ze względu na edukację 😉 Choć wtedy byłam oburzona decyzją konsula, to nie starałam się odwoływać od tej decyzji. Nie umówiłam się też na kolejne spotkanie w ambasadzie po miesiącu. Za radą nowej pani prawnik odczekaliśmy trochę czasu. Brian podjął decyzję o przylocie do Warszawy (więcej na ten temat tutaj). Wspólne życie w warszawskim mieszkaniu nie musiało być takie złe, bo po jakimś czasie mój ówczesny chłopak padł na jedno kolano 😉 A skoro byliśmy już narzeczeństwem to kolejna wiza, o którą zaczęłam się starać była już wizą narzeczeńską. I choć stres jaki temu wszystkiemu towarzyszył był niewyobrażalny (więcej tu i tu) to tym razem pani konsul nie miała żadnych wątpliwości co do naszych intencji. * Staranie się o wizę jest przyjemnością porównywalną z wizytą u dentysty. Formalności, wypełnianie formularzy, niezręczne pytania – nie znam chyba nikogo, kto wizytę w ambasadzie wspomina entuzjastycznie. Pół biedy, jak wiza zostanie przyznana – wtedy szybko niemiłe wspomnienia zacierają się pod wpływem ekscytacji na myśl o zbliżającym się wyjeździe. Odmowa wizy natomiast zawsze powoduje ogromne rozczarowanie i poczucie niesprawiedliwości. Zanim jednak zaczniesz się pomstować na złośliwość konsula, przeanalizuj, co mogło wzbudzić jego podejrzenia. Czasem jakaś zmiana jest konieczna, by spełnić marzenie o zwiedzenie Ameryki. Jeśli uda Ci się jej dokonać – spróbuj aplikować po raz kolejny. I nie rezygnuj tylko dlatego, że kiedyś spotkałaś/eś się z odmową wizy. To jeszcze nie koniec świata!
Dokładny adres lokalizacji to: 50 Washington St, Brooklyn, NY 11201. Przewodnik po USA: Paweł Paluch (Interameryka). Już ponad 20 lat mieszkam w USA, moją pasją jest podróżowanie i odkrywanie Ameryki. Jeśli wybierasz się zwiedzić USA chętnie pomogę Ci zaplanować podróż po USA.
W poprzednim poście wspominałam o tym, że mój poprzedni wyjazd do USA w ramach programu Work&Travel nie doszedł do skutku. Sądzę, że historia ta zasługuje na osobny post. Może będzie on dla Was przestrogą i dzięki temu unikniecie podobnej sytuacji w przyszłości. Pierwsze zapisy na WAT ruszyły w październiku 2016 roku, więc od razu postanowiłam wypełnić formularz zgłoszeniowy. Agencja, którą wybrałam, nie miała w swojej ofercie pracy w San Francisco, więc zdecydowałam się wybrać opcję SELF - samodzielnego szukania pracy. Wcześniej przez prawie rok byłam Au Pair, w SF miałam znajomych, którzy mogli mi pomóc, więc znalezienie pracodawcy nie wydawało się czymś trudnym do zrealizowania. Agencja dała mi jakieś dwa miesiące na przedstawienie własnej oferty pracy. Stworzyłam więc CV w języku angielskim, napisałam list motywacyjny i zaczęłam szukać pracy w internecie. Po kilku tygodniach znalazłam dwóch pracodawców, którzy byli skłonni zatrudnić mnie na okres wakacji i przejść przez całą procedurę związaną z otrzymaniem wizy J-1. Sprawdziłam więc po raz setny „listę prac zakazanych”, aby mieć pewność, ze wszystko jest w porządku i po wymianie kilku(nastu) maili zdecydowałam się na podpisanie kontraktu z jednym z pracodawców. Cała reszta wydawała się zwykłą formalnością. Agencja miała już tylko wysłać moją ofertę pracy do sponsora amerykańskiego, a po kilku dniach powinnam była dostać odpowiedź, ze moja oferta pracy została zaakceptowana. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy pewnego dnia otworzyłam skrzynkę mailową i przeczytałam: „Przykro nam, niestety amerykańska fundacja nie zaakceptowała Twojej oferty pracy”. Nie rozumiałam dlaczego podjęto taką decyzję i chciałam poznać uzasadnienie. Okazało się, ze problemem jest... lokalizacja. Według amerykańskiego sponsora życie w San Francisco jest zbyt drogie, żebym była w stanie utrzymać się za pensję, jaką zaproponował mi pracodawca. Dodatkowo stwierdzono, że... 40-minutowy dojazd do pracy jest zbyt niebezpieczny. Zaproponowano mi więc zmianę opcji wyjazdu na tę, w której to agencja zapewni mi pracę. Mogłam wybrać jedno z miejsc dostępnych na ich stronie internetowej: Dakotę, Ohio, Wyoming lub jedną z innych lokalizacji, którymi w ogóle nie byłam zainteresowana ;-). Nie będę ukrywać, że to uzasadnienie brzmiało jak kompletny absurd. Dlaczego? Pracodawca w San Francisco oferował mi $15 za każdą przepracowaną godzinę. Za miesiąc pracy zarobiłabym $2700 netto. Mieszkałabym ze znajomymi, więc koszt zakwaterowania nie byłby wysoki. W przypadku wybrania oferty prezentowanej przez agencję mogłam zarobić ok. $9 za godzinę, a więc $1620 netto miesięcznie. Dodatkowo koszt zakwaterowania to $200. Reasumując, w San Francisco mogłam zarobić ok. $1000 miesięcznie więcej niż w przypadku wyboru pracy oferowanej przez agencję. Pomimo tak przedstawionej sytuacji, sponsor amerykański oraz agencja pozostały nieugięte. Ich decyzja się nie zmieniła. Właściwie już na koniec naszej współpracy zapytałam jak to możliwe, że za pośrednictwem innych agencji wiele osób wyjeżdża do takich miejsc jak San Francisco, Nowy Jork czy Los Angeles i nikt nie robi z tego żadnego problemu. W odpowiedzi dostałam coś takiego: Ostatnie zdanie skutecznie zniechęciło mnie do tego, żeby wybrać ofertę pracy prezentowaną przez tę agencję. Straciłam 3 miesiące na to, żeby znaleźć pracodawcę, zgromadzić wszystkie potrzebne dokumenty. Mój niedoszły pracodawca również kontaktował się z fundacją amerykańską próbując przekonać ich do zmiany decyzji. Niestety oboje tylko traciliśmy czas, bo mój wyjazd nie doszedł do skutku. Moja rada? Jeśli zależy Wam na tym, żeby znaleźć się w jakimś konkretnym miejscu w USA, znajdźcie agencję, która jest w stanie zorganizować Wam pracę właśnie tam. Na swoim przykładzie widzę jak wygodne jest wybranie opcji FULL. W tym roku wystarczyło zgłosić się do (innej ;-)) agencji i powiedzieć, gdzie chcę pracować. Konsultantka sprawdziła moją znajomość angielskiego po czym zaproponowała jedną z dwóch ofert pracy dostępnych w San Francisco. Kolejnym krokiem będzie rozmowa z przyszłym pracodawcą, wizyta w konsulacie i wylot do USA. Nie muszę już spędzać kilku miesięcy na szukaniu pracy i zastanawianiu się czy tym razem San Francisco nie okaże się za duże dla sponsora amerykańskiego ;-). Jeśli lecicie po raz pierwszy i chcecie wybrać opcję samodzielnego szukania pracy, mam nadzieję, że jeszcze to przemyślicie. Nie twierdzę, że Wasza oferta na pewno również zostanie odrzucona, ale warto mieć na uwadze, że tak może się stać. Work&Travel USA: jak NIE wyjechać do Stanów? Reviewed by Tsavo on 11/07/2017 Rating: 5
Przeczytaj recenzję Work & Travel - Praca w USA - Czy warto wyjechać do USA i jak się przygotować?. empikfoto.pl empikbilety.pl EmpikGO Papiernik Zostań sprzedawcą Empik Premium Empik Pasje Aplikacja mobilna Biznes Pomoc
Napisał do nas pan Stanisław J: „Mam pytanie do pani Elżbiety. Moja żona jest w trakcie załatwiania obywatelstwa. Dzisiaj dostała pismo z terminem na pobranie odcisków palców. Pytanie: czy żona Mozie wyjechać do Polski na krotko w tym okresie, miedzy pobraniem odcisków palców a wezwaniem na egzamin? Czy jest to praktykowane i czy w niczym to nie przeszkodzi w załatwieniu do końca obywatelstwa? Z poważaniem Stanisław J.” Kandydat na obywatela musi spełnić wiele wymogów, w tym wymogi dotyczące długości rezydencji i obecności w USA. Oto fragment książki książce pt. Obywatelstwo z problemami. Przepisy dyktują, że do zakwalifikowania się do naturalizacji musisz spełnić cztery warunki dotyczące długości rezydencji i obecności w USA. · Pięć lat (albo 3) ciągłej rezydencji w USA: Musisz ciągle mieszkać w USA jako stały rezydent przez ostatnie 5 lat bezpośrednio przed złożeniem wniosku o naturalizację. Jeżeli jesteś małżonkiem amerykańskiego obywatela, to wymagany okres ciągłej rezydencji wynosi 3 lata. Krótkie przerwy są dozwolone (patrz poniżej). · Fizyczna obecność: Musisz być fizycznie obecny w USA przez co najmniej połowę pięcioletniego okresu (albo trzyletniego, gdy poślubiłeś obywatela) bezpośrednio przed złożeniem wniosku o obywatelstwo. · Trzy miesiące zamieszkania w stanie: Masz mieszkać w stanie albo dystrykcie Urzędu Imigracyjnego, gdzie złożyłeś wniosek, przez co najmniej 3 miesiące przed złożeniem wniosku. · Ciągłe zamieszkanie po złożeniu wniosku: musisz nadal mieszkać na stałe w USA od daty złożenia wniosku o naturalizację do dnia otrzymania obywatelstwa. Każdy z tych wymogów omówiony jest obszernie w książce pt. Obywatelstwo z problemami, a także wymogi dotyczące wieku, niekaralności, prawego charakteru oraz znajomości języka i historii. Jak wynika z powyższego, krótki wyjazd za granicę nie stanowi przeszkody w uzyskaniu obywatelstwa, niezależnie od etapu procedury. Trzeba tylko pamiętać, żeby dni tej nieobecności nie spowodowały przekroczenia limitów długości rezydencji i obecności w USA wyjaśnionych powyżej.
Insight Cast jest serią prowadzoną przez młodzieżową organizacje Insight Group. Zaletą przekazywanej w nim wiedzy jest wszechstronność i praktyczność.